'To ja ci mamo poczytam' - poziom 1 Jest jeszcze poziom 0 z wyrazami dźwiękonaśladowczymi.
Są bardzo fajne. Malutkie, szybko się je czyta a dzieci je bardzo lubią. Oli jak na niejadka przystało uwielbia tą o jedzeniu ;)
Bohaterami są Jaś, Maja i kot Olo.
Tch którzy nie słyszeli wcześniej o czytaniu globalnym odsyłam do bloga autorki książeczek, która pięknie wszystko wyjaśnia:
U nas poza tradycyjnym czytaniem książeczki są wykorzystywane wraz z klockami wyrazowymi.
Memo rodzinne znudziło się już dawno ale czytanie i odczytywanie go to nadal fajna zabawa. Zrobiłam więc więcej klocków. Wyrazy pochodzą z książeczek lub są z nimi bezpośrednio związane.
Odczytujemy wyrazy z klocków, tworzymy zdania jak w książeczce lub swoje własne (śmieszne, absurdalne) zwroty :)
Oli sama wymyśliła zabawę polegającą na odszukiwaniu w książeczce wyrazu z klocka. Losujemy spośród kolocków jeden i zastanawiamy się w której książeczce to było napisane :)
Niżej Oli znalazła 'oj oj'
Książeczki można wykorzystywać na wiele sposobów, to jeden z naszych. Więcej pomysłów znajdziecie TUTAJ
Jak dla mnie książeczki mają jedną wadę - cenę ;)
O tak,ceny powalają na łopatki.
OdpowiedzUsuńja tez mam zdanie, ze za ta cene, to strony przynajmniej mogly byc z twardego kartonu. trzymaly by sie dluzej.
OdpowiedzUsuńmoj starszak lubi, ale drugi raz bym nie kupila... lepiej zrobic samemu ;)
memo i dopasowywanie z ksiazeczkami, rewelacja!
ale super takie czytanie :)
OdpowiedzUsuńŚwietny blog. Zgadzam się, że cena to bariera dla wielu rodziców. Ja podobne książki sama robię dla syna. Nie jest to trudne ani kosztowne. Podążając za zasadą: obrazek i jedna lub dwie linijki tekstu, można książeczki stworzyć w wordzie i wydrukować. Ja akurat uczę dzieci metodą glottodydaktyki, ale czytanie globalne jest też wspaniałą metodą :-) Moją książeczkę zobaczyć można tu: http://bilingualznaczydwujezyczny.blogspot.co.uk/2013/03/atrakcyjne-czytanie-po-polsku.html
OdpowiedzUsuńdziewczyny myślę że robienie książeczek dla swojego dziecka jest super, sama też robię ale wydaje mi się że przy ich tworzeniu każda z nas posługuje się jakimś schematem, odczuciami itp a w takich książeczkach (kupnych) zawsze jest element o którym byśmy nie pomyślały, bohater którego byśmy nie wymyśliły czy fabuła która nie przyszłaby na do głowy. Oczywiście, wielu rodziców nie będzie na nie stać ale też znajdą się rodzice którzy je kupią i nie będą wiedzieli jak się z nimi obejść... tak jest zawsze i w każdej dziedzinie.
OdpowiedzUsuńA patrząc jednostkowo to za jedną książeczkę wychodzi 5zł... w sumie nie tak dużo i nie tak mało. Myślę że kto sobie może na nie pozwolić ten będzie z nich zadowolony bo dzieciakom się podobają książeczki :)
@Bilingual znaczy dwujęzyczny - bardzo dziękuję za link. Książeczki super! I Twoje pomysły na też mi się bardzo podobają, na pewno będę do Ciebie zaglądać :)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam :)
Łe 5 zł za książeczkę, choć nieobszerną to nie jest dużo. Nie wiem, czy też się nie skuszę ... ja na przykład - bądź Dawid- dostał od kogoś z rodziny na jakąś okazję książeczkę ... przez która nie wiem czy kiedykolwiek przebrniemy, mało obrazków, dużo tekstu do czytania o jakiś nieznanych misiach... Teraz jest za mały a jak dorośnie to nie wiem, czy będzie chciał słuchać/ czytać o misiach. Chcę tylko przez to powiedziec, ze ktoś wydał kasę na tę książkę, nie wiem czy na nią spojrzał kupując czy wziął pierwsza lepsza a póki co dziecko nie skorzystało... To chyba lepiej dać "prezent" z którego dziecko szybciej skorzysta.
OdpowiedzUsuńKsiążeczki robiłam, teraz zwolniłam, bo myślę, że to co chciałam to mamy, ale według potrzeb teraz np. powstaje do globalnego o Zygzaku - Dawid zakochany w autku, więc wykozystamy tę miłość :)
Pozdrawiam!
@mamong - bardzo dziękuję za nominację, mam nadzieję że uda mi się w najbliższym czasie odpowiedzieć na pytania :)
OdpowiedzUsuń@bam - książeczki są sprzedawane tylko w zestawie za ok 70zł. Orientacyjnie podałam cenę za sztukę ale niestety pojedynczo się ich nie kupi.
Ach... my też mamy takie książki które można od razu odłożyć gdzieś w ciemne miejsce. I też to przeważnie prezenty... ale co zrobić? Można jedynie sprzedać lub wydać dalej ;)
Aniu, zgadzam się, że "kupne" książeczki mają też swoje plusy i są gotowe :-) Dla nas i wielu czytelników mojego bloga, którzy mieszkają za granicą i prowadzą z dziećmi dwujęzyczną edukację, oprócz zwykłej księgarnianej ceny dochodzi koszt wysyłki czy niedogodność targania dodatkowego ciężaru w walizce. Właśnie dlatego wiele materiałów do nauki języka polskiego przygotowuję sama lub przystosowuję te dostępne w lokalnych sklepach. Twój blog też bardzo mi się podoba. Fajnie, że wpadłaś do mnie. Może stworzymy kiedyś jakiś wspólny projekt? Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńFantastyczne masz pomysły! czytamy i korzystamy na bieżąco (oczywiście z tego co jest odpowiednie dla wieku moich dzieci).
OdpowiedzUsuńps.
Informuję, że zostałaś nominowana! Zapraszam :)
http://matka-jeszcze-nie-wariatka.blogspot.com/2013/04/liebster-blog.html
Bilingual znaczy dwujęzyczny - rozumiem Cię zupełnie. Kiedyś gdzieś nawet przeczytałam że to dobrze jak dzieci mają jakąś książkę wydaną w dwóch językach. Niby ta sama a jednak inne języki.Tworząc swoje książeczki jest to dość łatwe do zrobienia - i fajnie. Im mniej czasochłonne tym więcej czasu masz dla dzieci :)
OdpowiedzUsuńBardzo chętnie będę uczestniczyć we wspólnym projekcie. Lubię takie działania! Szkoda tylko że wtedy doba nie ma 48 godz ;)
pozdrawiam serdecznie i ściskam mocno
@martas - bardzo dziękuję za nominacje, Jest mi bardzo miło. Mam nadzieję że w najbliższym czasie uda mi się odpowiedzieć na pytania :)
Cieszę się również że znalazłaś u mnie coś dla swoich dzieciaków :)
Ślę uściski i pozdrowienia
musze spróbowac z Adasiem :)
OdpowiedzUsuń