23 października 2012

Angielski dla roczniaka

Uczymy się angielskiego. Nie jakoś bardzo intensywnie ale za to od dawna. Chciałam opisać co robimy teraz ale zebrało mi się tyle książeczek i pomocy do opisania że jestem zmuszona podzielić całość na dwie części. 

Mówiąc że to książeczki dla rocznego dziecka trzeba podkreślić że jest to umowne... można z nich korzystać dużo wcześniej i dużo później, po prostu u nas znalazły się gdzieś w okolicach roczku Oli i zdały egzamin :)

Dziś pokażę wam co Oli czyta od początku. Zaczęłyśmy kiedy miała jakieś 7-8 miesięcy. Teraz ma prawie dwa lata i zdarza się że sięga po pozycje sprzed roku :) 

Pierwsze anglojęzyczne książeczki łączyły to co dzieci w wieku około pół roku lubią najbardziej - różne faktury oraz język obcy. Seria Baby Touch wydawnictwa Ladybird to wspaniałe książeczki, bardzo kolorowe, proste i zawierające różnorodne faktury. Są przeznaczone dla dzieci od urodzenia (0+) i posłużą na prawdę długo. Można się z nich uczyć wielu rzeczy: kolorów, faktur, kształtów, słówek oczywiście a także opowiadać ze szczegółami co widać na obrazku. 

Nasze książeczki były i są nadal (choć już mniej) wertowane tysiące razy i ciągle Oli mało i mało... Kiedy była młodsza książeczki jeździły z nami wszędzie. Gdziekolwiek się ruszaliśmy z domu obowiązkowo w torbie musiały się znaleźć fakturowe książeczki :) Było tak przez dłuuuuuugi czas...

Teraz też lubi sobie pomacać książeczki albo poszukać kotka, taty czy lusterka w książce :)





A tak książeczki prezentują się w środku :)









Kolejne książeczki które znalazły się u nas dość wcześnie to pozycje z wydawnictwa Macmillan. Oli ma 'Czerwonego kapturka' i 'Trzy małe świnki'. Są to książeczki z 'okienkiem' - coś trzeba podnieść żeby zobaczyć coś innego :D

Książki są dość duże, kartki nie są sztywne jak w przypadku książek dla najmłodszych dzieci ale są usztywniane. Bardzo ładne i estetyczne są za to pisane dość trudnym angielskim - czystą angielszczyzną jak to określiła ciocia Oli przebywająca w Anglii (i właśnie od niej dostała te książeczki :)). 

Na samym początku Oli nie była nimi za bardzo zainteresowana. Mogła się nimi bawić bo nigdy nie darła książek jednak nie nadają się one dla mniej delikatnych dzieci. Teraz Oli uwielbia je! Codziennie przynosi i chce żeby jej opowiadać... niestety nie chce słuchać tego c jest w nich napisane, trzeba jej opowiadać własnymi słowami, prostszym językiem lub po polsku.

Do książek dołączone są płyty. Do płyt mam stosunek nijaki... włączyłam ją raz czy dwa ale jak dla mnie płyt w książkach (wszelakich) mogłoby nie być. Dziecko i tak się nie nauczy akcentu, nie osłucha się z płyty. Dziecko potrzebuje człowieka żeby się czegoś nauczyć, żeby zrozumieć i załapać. Płyta może być jedynie pomocna rodzicowi który ma problem z wymową czy akcentem - przesłucha sobie, nauczy się i wtedy może czytać dziecku. 
Inaczej sytuacja wygląda wśród starszych dzieci ale takie maluchy i ta się nie nauczą języka z płyty...
Oczywiście nagranie piękne bo czyta rodowity Brytyjczyk, przyjemna oprawa muzyczna... 






'Moja pierwsza książka o słowach" Erica Carle'a to kolejna książeczka która jest z nami bardzo długo. Uważam że jest fenomenalna w swej prostocie! Nadaje się zarówno dla maluchów bo jest bardzo sztywna jak i dla starszych dzieci bo wymaga od nich myślenia.

Ilustracje charakterystyczne jak to u Carle'a. Książka po otwarciu dzieli się na dwie części. Przewracając kolejne strony mamy połączony obrazek z angielskim słówkiem, górne kartki można przewracać niezależnie od dolnych w celu dopasowania polskiego słówka opisującego obrazek!
Wyrazy są umieszczone na białym tle napisane prostą czcionką... czego więcej chcieć dla metody Domana? I bez niej również? :D




Ostatnie książeczki które Oli ma prawie od początku swojej przygody z językiem angielskim to maleńki czteropak również Erica Carle'a o którym pisałam TUTAJ.

Jeśli musiałabym wybrać na pierwsze z pierwszych książeczek dla malucha to z pewnością były by to książeczki 'Baby touch' oraz te.

W tych malutkich książeczkach moja córka jest zakochana do dziś! Są na prawdę fajne :)


xxx true xxx

6 komentarzy:

  1. Też musze się zaopatrzyc w książeczki do anuki angielskiego,ale chyba nie wyrobiam finansowo. Czemu nie daja książek za darmo????

    OdpowiedzUsuń
  2. To prawda! Zdecydowanie książki powinny być za darmo albo chociaż za połowę ceny... Nie ma dnia żebym jakiejś fajnej książki nie znalazła którą chciałabym mieć (dla Oli oczywiście :D)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ależ piękny zbiór macie :DDDD ja zdecydowanie polecam wczesną naukę języka - małymi regularnymi kroczkami przez zabawę :D sama uczę koło 150 przedszkolaków i rezultaty są niesamowite :DDD

    OdpowiedzUsuń
  4. ech... to tylko te książeczki od których zaczynałyśmy :D:D Mam nadzieję że szybko uda mi się pokazać to z czym teraz się uczymy :D:D

    To prawda że efekty są zaskakujące. Sama widzę po Oli że wystarczy coś -3 razy powtórzyć i wszystko pamięta i rozumie. Co prawda nie potrafi powiedzieć ale pokazuje... a z drugiej strony wypowiada chyba więcej słów po angielsku niż po polsku :D:D

    OdpowiedzUsuń
  5. Bo angielski, jest prostszy. Polecam, jako filolog i mama, serię Baby Beetles. Rewelacja!!!!!!!!!! Piosenki, kolorowanki itp/ Mój mały rozumie już tekst piosenek (a nigdy mu nie tłumaczyłam!!!!). Sam się domyślił z wideo i tekstu piosenki, tańczy, pokazuje, próbuje powtarzać. Co do książek, nie rozumiem wysokich cen- toż to ograniczenie dostępu do wiedzy, do kultury.

    OdpowiedzUsuń
  6. Tak :) angielski dla malucha jest o wiele prostszy do wypowiedzenia, u nas powoli angielskie słowa zostają zastępowane polskimi ku uciesze dziadka bo nie wiedział o co chodzi ;)
    Bardzo dziękuję za namiary, na pewno poszukam i zaproponuję Oli :) Ona lubi piosenki więc pewnie jej się spodoba.

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...
 

Mummy and the Tot Copyright © 2012 Cookiez is Designed by Bread Machine Reviews | by Blogger Templates | modified by Vent