Kiedy Oliwka zainteresowała się zakręcaniem i odkręcaniem butelek oraz wszystkiego co ma zakrętkę tata zrobił jej taką oto zabawkę:
Każda czynność manualna usprawnia małe paluszki przygotowując ją tym samym do późniejszego pisania. Również używając tej zabawki dziecko ćwiczy małą motorykę.
Gwinty po jogurcie pitnym czy kefirze zostały odcięte i przytwierdzone do drewnianej deseczki. Ważne jest, żeby zostawić "uszy"... inaczej byłoby trudno połączyć zakrętki z deską ;) Całość można zrobić w jeden wieczór (pod warunkiem że ma się puste butelki).
W sumie nie wiem czy tą zabawkę można podciągnąć pod Montessori... jest ćwiczenie o dopasowywaniu wielkości zakrętek do wielkości butelki. Deska też może mieć wariant z różnymi wielkościami.
Dla dzieci, które znają lub uczą się kolorów można zastosować dobieranie kolorów (zakrętki do opaski na gwincie). Jeszcze inną zabawą może się okazać dopasowywanie kolorów małych przedmiotów mieszczących się w gwincie.
U nas na razie króluje zakręcanie i odkręcanie...
A pomysł podpatrzony TUTAJ
Super pomysł. Jestem w szoku po prostu. Genialna zabawa! Muszę nagonić męża żeby koniecznie zrobił coś takiego dla nas.
OdpowiedzUsuńCieszę się że Ci się podoba :) hihi ja mojego męża też musiałam naganiać żeby naszą deseczkę zrobił ;)
OdpowiedzUsuńmuszę zapamiętać :-)
OdpowiedzUsuń