Karton sprawdza się u nas świetnie i kosztuje niewiele albo nic :D
Sklep - chyba każde dziecko uwielbia tą zabawę :D
Za wzór naszego sklepiku posłużył ten wpis
Nasz sklepik w środku ma dwie 'szafy' z szufladami żeby było gdzie wykładać towar a przy każdym okienku jest półeczka na drobiazgi. Na sklepowej ladzie leży koszyczek w którym są kolorowe ciastka na niby z jednej z naszych drewnianych układanek :D Najważniejsze że są kolorowe i w kształcie ciastek :D
Nasz sklepik jest zrobiony z dwóch mniejszych kartonów bo akurat takie miałam. Można kupić ładne duże kartony do przeprowadzki za niewielkie pieniądze i wtedy wyjdzie super :D Karton 100/50/100cm to koszt ok 10zł.
U nas na razie jest szał! Całymi dniami (na zmianę z lego) robimy zakupy i pijemy herbatkę wraz z obiadem na niby :D Stolik i piecyk stoją obok sklepu żeby za daleko nie było ;)
Sklep w zamyśle miał służyć do usystematyzowania że jeden to jeden (zakup jednego przedmiotu za jedną monetę). No cóż na razie Oli kieruje się własnymi zasadami więc muszę odczekać aż szał opadnie żeby wprowadzić swoje propozycje ;)
W roli monet sprawdzają nam się znakomicie monety do wrzucania które zrobiłam dawno i już poszły w zapomnienie choć Oli bardzo je lubiła.
Liczymy monety, liczymy i liczymy jak się da ;)
Gdy uda mi się przemycić do zabawy matematykę to dodajemy (tzn ja to robię na głos) podczas gdy Oli wykłada monety, odejmujemy gdy je wkłada do torby lub puszki.
Komentuję również (gdy zgarnie monety i nie zdążę policzyć) że teraz ma więcej a na blacie zostało mniej itp.
Przeliczamy i orientujemy się w ilości jak tylko się da bo to najlepsza ku temu okazja ;)
Przy okazji rozkładania monet Oli powtarza sobie kolory po angielsku - urocza jest! Co najciekawsze w jej słowniku tylko 'biały' występuje po polsku reszta po angielsku :D
Zabawa będzie ewoluowała bo już mam kilka pomysłów na ulepszenie :D
Ale o tym niebawem ;)
A Wy? Bawicie się w sklep z dzieciakami?
Jak to u Was wygląda?
Rewelacja :)) Mój Maluch jest jeszcze za mały na zabawę w sklep, ale bawimy się w jedzenie na niby.
OdpowiedzUsuńU nas też zabawa w jedzenie na niby wiedzie prym a zaczęłe się daaaawno temu ;)
OdpowiedzUsuńJak tak na nią patrzę to czasem zastanawiam się dlaczego normalnie tak ładnie nie chce jeść ;)
My również bawimy się w jedzenie na niby. To taka pozostałość po okresie, gdy synek nie miał apetytu i przy jedzeniu karmiliśmy wszystkie misie:)
OdpowiedzUsuńA kuchenka wyszła Wam świetnie:)
To ja też dołączam do grupy bawiący sie w jedzenie na niby. Chociaz moja córka woli jeśli do kubeczków wlewamy wodę lub soczek. W sklep jeszcze sie nie bawimy, raczej w gotowanie. Jednak moja córka woli zabawy bardziej dynamiczne,więc konik bujany lub ćwiczy razem z mamą i robi "rowerek" :)
OdpowiedzUsuńsuper Wam wyszedł ten sklep!!
OdpowiedzUsuńMy własnie kupiliśmy kuchenke zikei i już obczaiłam, że można z niej też zrobić sklep przy małej modyfikacji:)
Zapraszam do zabawy:
OdpowiedzUsuńhttp://sluchajmamy.blogspot.com/2013/01/siedem-faktow-o-mnie.html
Dla nas na taką zabawę również jeszcze dużo za wcześnie, ale ja sama uwielbiałam jako dziecko się tak bawić - zupełnie nie wiem dlaczego najbardziej w sklep mięsny;) Także pomysł świetny nie dziwię się, że Oliwka zachwycona:)
OdpowiedzUsuńhihi u mnie była deska do prasowania, na niej jakaś stara waga, z tyłu na uprzątniętej szafce układałam co tam mi się udało mamie wynieść z kuchni :PPP zabawa bez końca :)))
OdpowiedzUsuń@Madame - u nas też wszystkich karmimy :D niestety apetytu jak nie było tak nie ma ;/
OdpowiedzUsuń@Hordubal - wodę chyba wszystkie dzieciaki kochają :D:D my zabawę z wodą przenieśliśmy do wanny :D
@Pati - też oglądałam tą z Ikei - jest super i zazdroszczę wam... u nas nie ma za dużo miejsca więcjakby miała stać nieużywana (za jakiś czas) to bym się wściekała ;D a tak poskładam i wyrzucę albo schowam ;)
@Malinowy Skarb - hahaha mięsny sklep ma coś w sobie ;) chciałoby się wrócić do tego czasu...
@Ania - ale fajnie powspominać :D ja rozkładałam wszystko na schodach i nie można było przejść :D:D
Bardzo fajny sklep! Moi chłopacy też uwielbiają się bawić w sklep.
OdpowiedzUsuńNie dawno czytałam książki, które mi poleciłaś (Potęga podświadomości i książka małżeństwa Minge o wspieraniu rozwoju dzieci - jak ją zobaczyłam w księgarni, to mi się przypomniało, że o nich mówiłaś). Bardzo mi się obie podobają. Co do Murphyego, to czytałam kiedyś podobną książkę "Sekret" Rhonda Byrne i chyba często nieświadomie stosowałam się do zaleceń:-) Teraz co wieczór myślę o chorych z rodziny... Co do Minge, to jest na prawdę niezła (jest u mnie na drugim miejscu wśród książek o dzieciach, zaraz po Domanie:-)
Marto cieszę się że podobają Ci się te książki :)
OdpowiedzUsuńJa kiedyś kupiłam 'Sekret' w prezencie i nie czytałam ale z opinii właśnie słyszałam że podobna :) Bardzo często wracam do potęgi... jakoś tak czuję się z nią związana :)
A książka p.Minge to u mnie niczym biblia :D:D też czytałam Domana ale jednak był uzupełnieniem ich książki... chyba dlatego że u nich jest więcej temetów poruszonych i w sumie najważniejsze założenia z Domana też się znajdują.
Mam w planach napisać post o tej książce bo wielu osobom poleciłam i każdy jest zadowolony... a jakoś niedługo ma wyjść ich kolejna książka o rodzicielstwie bliskości, też na pewno nabędę :)
Ach, wydali też książkę z pomysłami zabaw na 4 pory roku.. ale jej jeszcze nie mam ;/
P.S. Zaglądam do was na bieżąco ale zawsze jakoś w pośpiechu że nawet skomentować nie zdążę bo mnie Oli za rękaw ciągnie ;/
Bardzo się cieszę że Emilek już po operacji i że już lepiej. A córcię masz cudną!
Pozdrowienia dla was wszystkich :*
Jak wyjdzie ta ich nowa książka, to daj mi znać! Chętnie też nabędę, chociaż mąż już protestuje, że ciągle nowe książki do domu przemycam (to dla mnie, to dla chłopaków:-)
OdpowiedzUsuńzostawiłam wiadomość u Ciebie na blogu :)
OdpowiedzUsuń